Portugalia

Wyprawa dookoła Europy EXT 2011 Odc 15: Portugalia, plażowanie i odpoczynki pod mostem

Ach, Portugalia!

Pierwszą rzeczą, jaką zrobiliśmy zaraz po wjeździe do Portugalii było ogromne pranie. Zaczęliśmy od przerwy na obiad i kąpiel nad rzeką przedzielająca Hiszpanie i Portugalię. Niczym grupa wędrownych Cyganów między drzewami rozwiesiliśmy sznurki a na nich malownicze, kolorowe, mokre majtki. A kiedy nie starczyło miejsca ustroiliśmy też całego busika.

Piknikujące portugalskie rodziny nawet nie wyglądały na zdziwione.
Musimy zacząć naszą opowieść o Portugalii od pewnego wstępu: Kasia bywała tu już kilkakrotnie, mówi trochę po portugalsku i była dla nas wszystkich świetnym przewodnikiem po tym pięknym kraju.

Odwiedziliśmy wiele miejsc, które przywołały fajne wspomnienia i spotkaliśmy kilkoro jej znajomych. Na samym początku niemile zaskoczyły nas ceny. Tankowanie trochę bolało, a żywność wydawała się prawie dwa razy droższa niż 2-3 lata temu. Niemniej jednak porto, sardynki, tunczyk z puszki, przeróżne smakowite ciacha i pewna mała Francuzeczka sprawiły, ze bardzo dobrze wspominamy kulinarną stronę tego kraju.

Ale o tym za chwilę…

IMG_4939

Zaraz po zacnym posiłku i wielkim praniu zaczęło się plażowanie!

W Viena De Castello piekielnie wiało i falowało! Dziarsko popędziliśmy zatem na piękną plażę. Kasia z kajtem, Monia z bodyboardem, wszyscy z bananem na twarzy. Trochę baliśmy się, ze mocniejszy podmuch porwie nam Cebulę. Całe szczęście, mimo największego latawca na plaży, nieprzystosowanego do takich warunków, powróciła cała, zdrowa i zadowolona. Krzysiek odbył także swoją pierwsza lekcje kajta. Również powrócił z tarczą… Z latawcem? Nooo, w każdym razie zwycięski!

O Portugalii mówi się, że Braga się modli, Coimbra studiuje, Porto pracuje, a Lizbona baluje.

Nasze wrażenia i przebieg podróży są podobne, jednak z zastrzeżeniem, że ten kraj wygląda i „pachnie” jakby tutaj nikt nigdy nie pracował…

Następnego dnia odwiedziliśmy Bom Jesus, sanktuarium, które powstało bez konkretnego powodu, za to w ładnym miejscu – na zboczu góry w Bradze. Jest słynne z kilkupoziomowych schodów, które przy czterdziestostopniowym upale rzeczywiście zbliżają do aniołków…

Szybko przejechaliśmy przez samą Bragę, odwiedziliśmy Barcelos ze słynnymi kogutkami i skierowaliśmy się do Porto.

Na miejscu poszliśmy na długi spacer zwiedzając to niezwykle klimatyczne miasto. Strome uliczki, kamienice powciskane w zbocze skały, piękny most Eiffela, winnice (mniam, porto) i dzieciaki grające w piłkę gdziekolwiek tylko sie da – wszystko to tworzy niepowtarzalną atmosferę. Podobno Porto sie nie zwiedza, tylko chłonie jego leniwą atmosferę sącząc wino na tarasie knajpy gdzieś na Ribeirze.

Zgadzamy się.

IMG_5205

Wieczorem udało nam się spotkać ze starymi znajomymi Kasi – Raquel i Pedrem. Ponieważ nasze kiszki nie tylko grały marsza, ale pisały całą symfonię na cześć ciepłego posiłku, wybraliśmy się razem na „coś lokalnego”. Tym czymś okazała się być franchesina, czyli rzeczona Francuzeczka, która wcale nie była taka mała. Ani też dietetyczna… To rodzaj podwójnego tostu, z czterema rodzajami mięsa, zapieczonego w morzu sera, z (opcjonalnym) sadzonym jajkiem, polanego obficie ostrym sosem paprykowym i podawanego z wiadrem frytek. Ach, powinniśmy wspomnieć o licznych przystawkach i przekąskach. I napojach. I tym, że objętościowo po powrocie pewnie będzie nas trochę więcej…

Noclegu użyczyła nam Justyna, kolejna znajoma Kasi.

Spotkaliśmy się wszyscy w jednym z wielu barów w Porto. Oprócz smacznych napojów klienci byli zainteresowani przede wszystkim meczem, który był transmitowany w telewizji. Wszystkie męskie głowy skierowane były ku telewizorni. Na uwagę zasługiwała szczególnie umiejętność serwowania posiłków prawą ręką, nalewania sangrii lewą oraz jednoczesnego afektywnego uczestnictwa w tym widowisku sportowym, którą zaobserwowaliśmy u panów kelnerów.

Kolejnego dnia odwiedziliśmy stadion FC Porto, piękny dworzec z charakterystycznymi kafelkami, kawiarnię, w której powstała pierwsza część Harrego Pottera i jeszcze kilka urokliwych miejsc, z których słynie Porto. Wydaje nam się, że jest to miasto do którego warto wrócić.

IMG_4991

Miejscem, które zwiedziliśmy w następnej kolejności była Coimbra.

Słynie ona z wybitnie studenckiego klimatu, z którego wiele zaczerpnęła pani Rowling tworząc świat Hogwartu. Tradycje uniwersyteckie są bardzo stare i rozbudowane. Poczynając od stroju, który stanowi przede wszystkim obszerna ciemna peleryna, poprzez bardzo rozbudowane juwenalia, cztery główne studenckie Republiki, specjalny „kodeks”, zwyczaj Palenia Wstążek (Quiema das Fitas), wspólne uczty… Ach, nie da się opisać tego w skrócie. Wszystko to sprawia, że średnia długość studiowania w Coimbrze to 7 lat. W pełni rozumiemy.

Z Coimbry udalismy sie do Batalii, gdzie obejrzeliśmy przepiękną, wielką katedrę.

I zjedliśmy dobre ciacha. Portugalia słynie z ciastek. Ciastka są wszędzie i zdają się być podstawą żywienia w tym kraju. Nawet troszkę to widać po okrągłych Portugalczykach…
Są ciastka słodkie, słone, pikantne, mdłe, kruche, miękkie, z płynnym środkiem, z czekoladą, z mięsem, z rybami, z warzywami i z kreatywnymi nadzieniami wszelkiej maści. Do tego każde miasteczko ma swoją specjalność, której nie można spróbować nigdzie indziej.

Następnie skierowaliśmy się do Lizbony.

Jak przystało na włóczęgów zrobiliśmy sobie mały odpoczynek pod mostem. Jednak mostem nie byle jakim, bo najdłuższym w Europie. Most Vasco da Gamy ma 17 km, a obiad serwowany w jego cieniu smakuje doskonale. Zwiedziliśmy także imponujący kompleks rekreacyjny wybudowany na EXPO 98. W Lizbonie gościł nas kolejny kolega Kasi, Simon, który zadbał również o część rozrywkową i oprowadził nas dokładnie po imprezowej dzielnicy miasta Bairro Alto. Mojito truskawkowe to szczęście w płynie.

IMG_4894

Kolejny dzień to Belem,

historyczna część miasta położona nad rzeką, gdzie znów zjedliśmy dobre ciacha (nazywają się tak jak sama dzielnica, a kolejka po nie zdaje się sięgać Kamczatki). Tutaj zaczyna się też kryminalno – sensacyjna część naszej podróży… (te pościgi, te wybuchy). Ale o tym w następnej notce.

Leave a Reply